Nigdy nie sądziłam, że moja podróż do Włoch zacznie się od kabanosa na stacji w Cieszynie.
Ale właśnie tam – z plecakiem, kartonem z napisem „Włochy?!” i niepewną miną – zaczęła się jedna z moich najbardziej szalonych przygód🤠
Etap 1: Polska ➡️ Czechy 🔜 Austria
Pierwsze auto zatrzymało się po 3 minutach. Kierowca powiedział, że nie jedzie do Włoch, ale „może mnie podrzucić gdzieś, gdzie nie pada”.
BRAŁAM!
Potem było kilka przesiadek:
- Jedna mama z dzieckiem (nakarmiła mnie bananem).Traktowała mnie jak swoją kolejną córkę. Przez te 3 h drogi poczułam się zaopiekowana oraz Pani Kasia zdradziła mi ,że również podróżowała autostopem. Cudowna kobieta 😍
- Jeden Węgier, który słuchał techno o 7 rano (prawie mi uszy odpadły). Za to ja mu puściłam nasze „Polskie hity”. Disco Polo dało czadu, śmiechom nie było końca 😂
- I pewien Austriak, który mówił tylko po niemiecku, ale miał klimatyzację i ciastka, więc dogadaliśmy się w duchu 🥳
Etap 2: Bella Italia 🌍
Granicę włoską przekroczyłam z uśmiechem 😄, potem spaliłam sobie nos 🤕, a potem… zgubiłam drogę do Neapolu 😳
Włosi są cudowni – choć pytając o drogę, często dostajesz espresso ☕️ i kompletnie sprzeczne wskazówki 😅
Spałam raz w namiocie na stacji ⛺️, raz na podłodze w hostelu, raz u babci, którą poznałam w pizzerii 🦸♀️
I nigdzie indziej makaron nie smakuje tak dobrze, jak po 4 dniach podróży z jednym czystym T-shirtem 🤤🍝
Wnioski ✔️
- Autostop to loteria – ale za to jaka przygoda!
- Ludzie są (głównie) cudowni
- Makaron, słońce i przypadek to mój nowy styl podróży
A jeśli kiedyś zobaczysz dziewczynę z plecakiem, kartonem i nieogarniętą fryzurą gdzieś przy autostradzie – pomachaj. Może to znowu ja 😅


